Większość turystów zadowala się koszulką lub magnesem, który przypomina im o wyjeździe za granicę. Moja pamiątka z wyboru to zazwyczaj lokalny przepis, którym szef kuchni lub kucharz jest na tyle hojny, by się ze mną podzielić.
Moja cenna kolekcja jest przechowywana w grubym teczce, świadectwem lat zjadania mojej drogi na całym świecie.
Większość przepisów jest napisana na skrawkach papieru, niektóre w obcym języku z dołączonym tłumaczeniem. Nie wszyscy mają dokładne pomiary lub metody.
Przeglądanie ich natychmiast przywraca emocje związane z odkrywaniem nowych smaków i krajobrazów, z których pochodzą.
Należą do nich Bolo da Fuba Pauliny (ciasto kukurydziane) z A fazenda (farma) w Minas Gerais w Brazylii, bułeczki Eileen z gęstą śmietaną z uroczego pensjonatu w Devon i placki empanada wypełnione wołowiną i oliwkami od szefa kuchni Adriana, z którym moja córka i ja odbyliśmy zabawne warsztaty gotowania w Buenos Aires.
Ostatni przepis przed uderzeniem korony datowany jest na październik 2019 r. i to riboletta z trattorii we Florencji. Wszyscy wiemy, co nastąpiło. Między blokadami a ostrzeżeniami podróżnymi nie przekroczyliśmy izraelskiej granicy ani razu.
Żadnych długich letnich wakacji, aby odwiedzić rodzinę w Brazylii, żadnych wyjazdów do Europy lub innych zagranicznych miejsc. Od lata 2020 r. przez większą część 2021 r. podróżowanie po naszym małym kraju stało się nie tylko drugą najlepszą opcją do latania za granicę. Dla wielu był to początek doceniania naszej ojczyzny jako wspaniałego celu podróży samej w sobie.
Nasza rodzina miała kilka krótkich lokalnych wypadów. W Arad zatrzymaliśmy się na spokojnym pustynnym ustroniu, niedaleko Mount Gilboa pływaliśmy w basenie z widokiem na winnicę i podziwialiśmy widoki z małego hotelu na Góra Tabor.
Wszystkim towarzyszyły niezapomniane posiłki. Mimo to nigdy nie przyszło mi do głowy, aby połączyć te przerwy z moją cenną kolekcją przepisów podróżniczych.
Nie chodzi o to, że nie cenię lokalnych potraw.
Na warsztatach kulinarnych w Matat (północny Izrael) z Erezem Komorovskym, szefem kuchni, który w latach 90. zapoznał Izraelczyków z chlebem rzemieślniczym, nauczyłem się robić za’atar focaccia zapiekaną w tabonie, deser z macerowanych truskawek Araki po raz pierwszy spróbowałem freeke w pysznej sałatce, ale nigdy nie dodałam żadnego z tych przepisów do mojej podróżniczej kolekcji.
Szklany słoik wypełniony ciasteczkami

Idylliczne ustawienie patio w Hemdatya. Zdjęcie: Elana Shap
Wszystko to zmieniło się wraz z pobytem w Hemdatjapensjonat w galilejskiej wiosce Ilaniya (Sejera), dawnej kolonii rolniczej założonej w 1900 roku na ziemi zakupionej przez barona Edmonda Jamesa de Rothschild.

Słoik na ciastka w Hemdatya. Zdjęcie dzięki uprzejmości Hemdatya
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, gdy weszliśmy do naszego kamiennego domku, był szklany słój wypełniony ciasteczkami, zachęcająco umieszczony obok miski świeżo zebranych ziół do zaparzenia herbaty.
Ciasteczka były miękkie, kruche i miały niezwykły, delikatny smak. W mgnieniu oka wszyscy zniknęli.
Doznań kulinarnych było więcej. Śniadanie podawano pod baldachimem z winorośli na dużej werandzie głównego domu, na stole unoszącym się z szeregiem zimnych i gorących dań.
Ale to, co pozostało w pamięci kubków smakowych, to właśnie te ciasteczka.

Rozłożone śniadanie w Hemdatya. Zdjęcie: Elana Shap
Sekretny składnik
Trzeciego i ostatniego dnia naszego pobytu poczułem, że muszę zapytać naszego gospodarza, Atalyę, jakiej przyprawy smakowałem w tych pysznych uzupełniających ciasteczkach (ugiyot w języku hebrajskim).
Odpowiedziała z naciskiem, że jedyną osobą, która by znała, byłaby Hayat, młoda kobieta odpowiedzialna za wszystkie pyszne wypieki w pensjonacie – od łuszczących się za’atar burekas po sambusak wypełniony świeżo zebranym mangotem.

Sambusak wypełniony świeżo zebranym mangotem. Zdjęcie: Elana Shap
Wszedłem do kuchni i przedstawiłem się Hayatowi, który na dużą skalę odmierzał mąkę i cukier.
Zapytałem ją trochę niepewnie, jaka jest magiczna przyprawa w jej ciasteczkach (nigdy nie można być do końca pewnym, czy piekarz jest gotowy podzielić się tajemnicą). Ale Hayat odpowiedział z pięknym i zagadkowym uśmiechem: „Ach, to są ugiyot yanson. Co — nigdy nie pieczesz z Yanson?
YansonDowiedziałem się, że to arabskie słowo oznaczające anyż, dlatego ciastko miało delikatny smak lukrecji. Hayat powiedział mi, że nasiona są używane również do robienia herbaty i często są dodawane do galilejskiego chleba i ciastek.

Hayat w kuchni w Hemdatya. Zdjęcie: Elana Shap
Wtedy Hayat dał mi najlepszy prezent: Yanson przepis na ciasteczka, którego, jak mówi, nauczyła się od swojej cioci Fadili.
To nie wszystko. Hojnie zaoferowała, że przyniesie mi trochę Yanson nasiona, żebym mogła sama zrobić ciasteczka w domu. Następnego ranka, gdy zasiedliśmy do ostatniego śniadania, Hayat dotrzymała obietnicy i wręczyła mi drogocenny słoik z nasionami, prosto z rynku we wsi Daburiyya.
Po przyjeździe do domu od razu przeszłam do pliku z przepisami na podróż i dodałam cenny, nowo nabyty przepis z nagłówkiem „Hayat’s Yanson Cookies z Hemdatya, Ilaniya”.
Kilka tygodni później moja córka pojechała na wycieczkę szkolną na pustynię Negev i przywiozła do domu przepis na herbatę beduińską, którą dodaliśmy do kolekcji. Potem upiekliśmy trochę Yanson ciasteczka do herbaty o zapachu szałwii i cynamonu.
Okazało się to idealnym dopasowaniem. To także dla nas punkt zwrotny; odkryliśmy, że możemy być kulinarnymi obcokrajowcami we własnym kraju.